KOSMICZNA PASSIFLORA.



Uwaga! Kosmici wylądowali. I przywieźli ze sobą rośliny. Tak najpewniej było. Bo przecież jak inaczej wyjaśnić pochodzenie passiflory? Jedno spojrzenie na jej kwiaty (kwitnące zaledwie przez 1 dzień), jedna degustacja owocu, który w smaku nie przypomina niczego znanego na tej planecie i od razu wiadomo, że mamy do czynienia z pozaziemskim rodzajem botanicznym. Na szczęście da się go uprawiać pod kopułą naszej atmosfery. Jakie warunki zapewnić męczennicy, by jej nie zamęczyć?

KWITNĘ Z PASJĄ

Pytając kogoś o jego pasję przeważnie słyszymy: podróże, książki, ogrodnictwo. A potem okazuje się, passio po łacinie oznacza cierpienie. Czy to oznacza, że lubi się coś tak bardzo, że aż cierpi z tego powodu? Przybyłych do Brazylii misjonarzy widok niezwykłych kwiatów passiflory przyprawił najwyraźniej o istne męczarnie. Analizując jego budowę doszli do następujących wniosków: słupki jak 3 gwoździe, wąsiki jak siekające skórę bicze, przykoronek niczym cierniowa korona. I w ten sposób kosmiczny kwiat stał się alegorią męki pańskiej.

A jak nie zamęczyć męczennicy? Oto co radzi pani passiflora (męczennica modra – Passiflora caerulea):

1. Nie trzymaj mnie w ciemnicy.

Passiflora cierpi w ciemnościach. Staje się blada, matowa, rachityczna i zamiera. Przez 10 miesięcy w roku potrzebuje tak wiele światła, jak to tylko możliwe. Ustawiamy ją w pobliżu okna południowego, południowo-zachodniego.

2. Potrzebuję wakacji na świeżym powietrzu.

Od maja do pierwszego przymrozku niech cieszy się życiem na słonecznym balkonie, tarasie lub wystawiona do ogrodu. Podlewamy ją codziennie lub co 2 dni, lecz nigdy nie zalewamy doniczki (żeby nie udusić korzeni). Suche powietrze także męczy męczennicę, dlatego zraszajmy ją chłodną, miękką wodą (byle nie w pełnym słońcu!).

3. Zmęczyłam się, pozwól mi odpocząć.

Wdzięczna za takie wakacje będzie gotowa przymknąć oko na mroczny czas polskiej jesieni, zimy i wczesnej wiosny, w czasie których wybierze optymalny dla siebie czas na 2 miesięczny spoczynek – to ten moment, w którym jesteśmy przekonani, że padła. Nie padła. Odpoczywa. Potrzebuje niższej temperatury 5-10oC, podlewania 3 razy w miesiącu. I świętego spokoju.

4. Potrzebuję do fryzjera.

Na wiosnę passiflorę zabieramy do fryzjera i bez skrupułów skracamy pędy o 1/3 – dzięki takiemu zabiegowi nabierze krzepy i pięknie się rozkrzewi.

5. Nie przesadzaj (mnie).

Co wiosnę uzupełniamy wierzch o świeże podłoże uniwersalne. „Nawet jeśli moja doniczka wygląda na za ciasną – nie przesadzaj mnie, bo przestanę kwitnąć a zacznę inwestować cały swój potencjał w korzenie. Chyba, że bardziej podobają Ci się korzenie, niż kwiaty. Nie osądzam.„.

JADALNE OWOCE

W obrębie rodzaju Passiflora jadalnymi owocami poszczycić może się ok. 20 gatunków (z ponad 500…), w tym męczennica modra. Jadalne nie zawsze znaczy jednak zjadalne – krągłe, pomarańczowe owoce tej passiflory wyglądają apetycznie, lecz nie są zbyt smakowite (choć przynajmniej nas nie zatrują). Najpyszniejsze owoce zbierzemy z męczennicy jadalnej (P. edulis). Spotkamy je pod nazwą marakuja, markisa  lub grandilla purpurowa. Z Ameryki Południowej zawędrowały do niemal każdego, tropikalnego rejonu świata, wzbogacając i tak już obfity owocowy repertuar. Marakują uraczymy się w najcieplejszych obszarach Azji i Indonezji (na targu obok fioletowych, szybko marszczących się owoców, kupimy także żółte owoce odmiany P. edulis flavicarpa.

A czy można uprawiać marakuję w mieszkaniu?

Oczywiście, że warto podjąć takie wyzwanie (stosując się do zasad uprawy analogicznych jak w przypadku męczennicy modrej). Próby uprawy z nasion niestety kończą się fiaskiem. Nasiona rzadko wschodzą. Jeśli już skiełkują – uzyskane w ten sposób rośliny są mizerne i szybko kończą swój żywot. Największe szanse na powodzenie w uprawie dają sadzonki pochodzące z podziału karpy korzeniowej.


Scroll to Top