Nie będzie to opowieść o smarowaniu się olejkami czy miesięcznej terapii polegającej na chłostaniu się pokrzywami. Dziś o 5 sposobach, w jaki rośliny leczą nas z różnych nie tylko mentalnych dolegliwości. Jak to robią? Jaki mają w tym cel? Czy i mój problem mogą rozwiązać zieloni terapeuci?
ROŚLINNA TERAPIA
W każdym gabinecie psychologa (lub psychiatry) stoi roślina – jeśli nie, doradzamy uzupełnić ten skandaliczny deficyt wyposażenia. Leżankę orientuje się tak, by spojrzenie pacjenta padało na roślinę. Lub w okno, za którym powinna znajdować się bujna zieleń. Skuteczność terapii z pewnością na tym zyska. Dlaczego?
Oto 5 sposobów, w jaki rośliny poddają nas leczniczej terapii:
1. Z i e l e ń
Leczenie kolorami (chromoterapia) znane jest od tysiącleci w Chinach i Indiach (praktykowano je także w starożytnym Egipcie). Jakie właściwości ma barwa chlorofilu?
- uspakaja
- wycisza
- dystansuje
- ułatwia akceptację, tolerancję
- zwiększa wytrzymałość.
Według wierzeń dharmicznych zielonym kolorem emanuje czakra serca. Myśląc o zielonym świetle, zielonych lasach i kierując odpowiednią energią można ponoć leczyć swoje ciało z różnych dolegliwości. Zieleń kojarzy się podświadomie z wiosną, odnową, nadzieją, regeneracją sił, zdrowiem. Brzmi przyjemnie? Codzienną dawkę tej przyjemności dawkują nam rośliny.
2. T l e n
Do prawidłowego funkcjonowania nasze komórki (zwłaszcza szare) powinny być dobrze dotlenione. Porcję świeżego tlenu dawkują nam w ciągu dnia rośliny, fotosyntezujące w naszym otoczeniu.
3. Para wodna
Kolejnym produktem ubocznym fotosyntezy jest para wodna, która nawilża powietrze i sprawia, że nasze śluzówki (nos, jama ustna, oczy) nie wysychają i nie stają się podatne na podrażnienia.
4. T o w a r z y s t w o
Wielu z nas mówi do roślin. Nie ma w tym nic szalonego (do momentu oczywiście, kiedy rośliny zaczynają odpowiadać…). Czasem roślina jest jedynym świadkiem ludzkich odruchów, czułości i troski o przejawy których nikt, znający daną osobę, by jej nie posądził. Ciche, spokojne towarzystwo rośliny, zdolnej wysłuchać każdej historii bez przerywania mówiącemu – taki przyjaciel to skarb. A kto ma przyjaciół – ten żyje dłużej.
5. G i m n a s t y k a
Napełnianie, spacer, podnoszenie, opuszczanie konewki. I tak regularnie. Tę 10 litrową doniczkę trzeba przenieść w słoneczniejsze miejsce, a te litrowe donice wymienić na większe i przesadzić 12 roślin. Zatem ze sklepu przytargać należy kilka wielkich worków z ziemią. I jeszcze keramzyt. I kilka kolejnych roślin, które nie wiedzieć jak znalazły się na liście zakupów. Nie mówiąc już o przekopywaniu, spulchnianiu, odchwaszczaniu ogrodu i ćwiczeniach z sekatorem. Rośliny mobilizują nas, by o nie dbać. Dobrze naszej kondycji robi nawet niewielki, regularny wysiłek fizyczny – np. przerwa od pracy przy komputerze, by przespacerować się z konewką a przy okazji zajrzeć pod każdy listek.
To zapewne z powodu ostatniego punktu rośliny utrzymują nas w dobrym stanie – byśmy mogli im służyć. Choć niewykluczone, że rośliny po prostu sobie są, a wszystkie korzystne aspekty ich istnienia to zwyczajna tego konsekwencja. Oby można było kiedyś tak powiedzieć o całym gatunku ludzkim.