W ostatnim czasie z wiadomych powodów spędzamy w mieszkaniach więcej czasu. Wielu owe lokum traktowało dotychczas jako miejsce, do którego wraca się spać po pracy lub grasowaniu w mieście do oporu. Wychodząc o świcie i wracając po zmroku nie raz nie dostrzegali nawet przestrzeni, w której pomieszkiwali. Wystarczało im, że jest, że deszcz nie pada im na głowę, łóżko jest ciepłe, a w łazience z kranu leci bieżąca woda.
Aż przyszedł moment, w którym okazało się, że to nie wystarcza, by móc nazwać to miejsce domem. A co dopiero tak się w nim czuć. Jak w 5 krokach pokonać dystans od lokum do prawdziwego domu?
# 1 własny styl
Przede wszystkim kierujmy się własnym gustem, a nie temporalną modą (chyba, że cudownie się złożyło, że to, co akurat modne, w punkt wstrzeliwuje się w nasze upodobania). Urządzając własną przestrzeń miejmy na uwadze, że na co dzień będziemy w niej przebywać właśnie my, a nie nasza rozmiłowana w stylu glamour przyjaciółka. Z pewnością pochwaliłaby upstrzone lśniącymi cekinami poduszki, lecz to my na nich będziemy ucinać sobie popołudniową drzemkę (a cekiny jak wiadomo nie należą to najmilszych w dotyku…).
To samo odnosi się do roślin. Jeśli najmodniejsza obecnie monstera jakoś podświadomie nas przeraża, wybierzmy te rośliny, które posyłają nam uśmiech (zawsze jeszcze upewnijmy się, czy oprócz tego, że nam się podoba, to jej spodoba się u nas – uzyskajmy dokładne informacje o optymalnym stanowisku dla jej uprawy).
#2 porządek
Każdy, kto pokonując lenistwo dokonał kiedyś gruntownych porządków wie, jak magiczną moc ma ten zabieg. Czasem wystarczy usunąć rzeczy zbędne, wszystkie przetrzymywane w niewiadomym celu graty oddać do lamusa, a pozostałe ustawić na odpowiedniej pozycji, by spełniały swoje funkcje i od razu pomieszczenie ze składziku zamienia się w przyzwoity pokój do życia, pracy czy relaksu. Czasem przy sprzątaniu znajdujemy przedmioty, których urok lub przeznaczenie może być dla nas wspaniałą niespodzianką. Jeśli jednak preferujemy nieład – to starajmy się utrzymać go w duchu artystycznym 😉
#3 osobiste akcesoria
Otoczmy się przedmiotami, z którymi obcowanie sprawia nam przyjemność: lubimy na nie patrzeć, dotykać, podziwiać. Które budzą pozytywne wspomnienia i skojarzenia. Wybierzmy sobie ulubiony kubek, który idealnie leży w dłoni. Niech na półkach pojawią się nasze ulubione książki, poradniki z dziedziny, która nas fascynuje, np. ogrodnictwo. Przedmioty, które zdradzają, ale też przypominają nam kim jesteśmy, co nas cieszy, ciekawi oraz rozwija.
#4 zapach
Zapach domu to niewyjaśniona do końca sprawa. Jego elementy składowe to nie tylko detergenty czy materiały wykończeniowe. Kształtuje się poniekąd sam, lecz możemy mu trochę pomóc np. zapachowymi świecami. Sprawmy, by w momencie, gdy przekraczamy próg, owieje nas przyjemny, dyskretny i ulubiony aromat. Będzie nas witał, uspakajał, dawał znać, że jesteśmy bezpieczni – jesteśmy w domu.
#5 życie
Dom żyje. Żyje ciekawiej, gdy poza nami żyją w nim także zwierzęta i rośliny. Te drugie w sposób szczególny i naturalny sprawiają, że zwyczajna przestrzeń jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki (a raczej pędu) staje się nagle jakaś bardziej autentyczna, przyjemna, zapraszająca. Kąt, półka, regał, który dotychczas ział pustką, wypełniony roślinami od razu zyskuje nową energię. Dlatego tak często wybierając się na parapetówkę wręcza się komuś właśnie doniczkową roślinę – to ona sprawia, że łatwiej na nowym miejscu zapuścić będzie mieszkańcom korzenie 😉
Podobne tematy: