MIEJSKA MALWA.



W Krakowie przy ulicy Ogrodowej kwitną co roku malwy, roztaczając swój urok na tle ceglastego muru Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia. Kwitną tam od czasów, kiedy jeszcze opodal znajdował się przystanek dla przybyszów z prowincji, a którzy wysiadając uśmiechali się na ich widok mówiąc: „No proszę, zupełnie jak u nas”. Dziś o migracji malw z ogródków wiejskich do współczesnych miast oraz o… kwiatowej partyzantce.

TAJEMNICZY MIGRANT

Kiedy czytamy romantyczną literaturę i opisy sielskich ogródków (nawet jeśli nie jest tam z nazwy wymieniona) – widzimy oczyma wyobraźni malwę. Bo cóż to za wiejski ogród bez malw, wspierających się o biały płotek i ceglane fasady?

Malwa różowaAlcea rosea, zwana także topolówką wyniosłą, prawoślazem wysokim, a w dawnej nomenklaturze zielarskiej: zygmarkiem, szlozem  (a przez mądrą babę: „mańką„). A skąd się wzięła w owych ogródkach wiejskich? A z ogródków dworskich. A tam skąd? Z podróży dalekich. Prawdopodobnie z rejonów Bałkanów. Dociekać tego pochodzenia niełatwo, ponieważ – co ciekawe – żaden botanik nie odkrył naturalnego habitatu malw. Występują one jedynie w siedliskach ludzkich i ich okolicach. Zatem z uśmiechem można by uznać, że środowiskiem naturalnym dla malw są właśnie ogrody. Miejskie także?

MIASTOWA MALWA

Kiedy natrafimy na malwę w mieście, przystańmy na chwilę i przyjrzyjmy się jej uważnie. Ponad dwa metry wysokości pędu kwiatostanowego groniastego. Kwiaty o średnicy wnętrza dłoni ok. 10cm, z brokatowym wnętrzem w kolorach bieli, cytrynowych żółci, łososiowych i cukierkowych różów, bordo a nawet czerni – te ostatnie są najcenniejsze dla farmaceutów (i mądrych bab). Kwiaty mogą być proste, półpełne lub  pełne, a zapylają je niezbyt urocze owady – błonkówki, ale i trzmiele lubią wytarzać się w malwowym pyłku. A teraz kucnijmy i skupmy się na najważniejszym – na korzeniu. Skąd malwa wyrasta?

Czasem banalnie w ogródku przed budynkiem, za żywopłotem, w spulchnionej wiosną ziemi, mając do towarzystwa piwonię, hortensję i floksy. Ale często trafimy na malwy, którym do szczęścia wystarczyła dziura między chodnikowymi płytami a fasadą budynku, szczelina koło rynny, która okazała się idealną przestrzenią do życia. W tak spartańskich warunkach rośnie i kwitnie, nie wymagając podpór, konewki ani nawożenia. Miejska malwa. Tajemnicą jej przetrwania jest mocny, palowy korzeń oraz minimalne wymagania od życia.

KWIATOWA PARTYZANTKA

W ramach inspirowania do życiowego minimalizmu, zbierzmy dojrzałe rozłupnie malw (usuwanie przekwitających kwiatostanów sprawia, że malwy z roślin dwuletnich zyskują możliwość funkcjonowania jako wieloletnie byliny). Nośmy nasiona przy sobie i ilekroć dostrzeżemy idealne miejsce przy murze czy słupie – wysiejmy tam malwy. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, wkrótce miejsca te staną się za ich (naszą) przyczyną zgoła zupełnie inne…


Corinna Zyska

Scroll to Top