MIEJSKA BIOFILIA.



Ostatni z naszych wiosennych wpisów pod hasłem biofilia. Dziś, z okazji Święta Wiosny, wybierzemy się na spacer po mieście i zobaczymy, w jaki sposób współcześni urbaniści zapraszają Naturę do zamieszkania w naszych betonowo-asfaltowych przestrzeniach. W jaki sposób wdrażane są idee biofilii? Czy miasto i Natura mogą koegzystować?

STREFA KOMFORTU

Podobno życie zaczyna się tam, gdzie kończy strefa komfortu. Czytamy te słowa w wygodnym fotelu, popijając pyszną kawę. Jest nam ciepło, przyjemnie, nie marzniemy, jesteśmy syci. W kranie jest ciepła woda, w lodówce zapas jedzenia, a jak nie to można zawsze skoczyć do restauracji. Czy wszystkie te asekuracje sprawiają, że jesteśmy mniej szczęśliwi, niż nosząc wodę ze strumienia, by ugotować świeżo wykopane topinambury w starym kociołku nad ogniskiem w drewnianej chatce na skraju lasu? Jak różne będą nasze odpowiedzi. Prościej będzie zapytać: Czy lepiej być chorym, czy zdrowym?

Choroba sprawia, że nasze poczucie komfortu mocno spada. Co ciekawe, o chorobę może przyprawić właśnie siedzenie w fotelu. A dokładniej ciągłe przebywanie w budynkach. Sick Building Syndrome dopada nie tylko pracowników biurowych, ale także domatorów, którzy z różnych powodów przestali opuszczać mieszkania, niczym japońscy hikikomori. Bóle kostno-stawowe, stany zapalne śluzówek, bóle głowy, zaburzenia równowagi, duszność, stany lękowe, bezsenność. Na te dolegliwości czasem nawet szpital nie pomoże. Chyba, że szpital z ogrodem… Jak dowodzą ostatnie badania, bujna zieleń za oknem i szpitalne ogrody znacznie przyspieszają powrót do zdrowia nawet po inwazyjnych zabiegach operacyjnych…

PRZYRODA OSWOJONA

Miejskie przywileje sprawiły, że niektórzy z nas nie lubią przyrody. Komary, mokro, zimno. Po nocach las huczy, wyje, chrząka. Lubimy zwierzęta, ale oswojone, takie do pogłaskania. Podobne podejście mamy do całej Natury. Nie da się ukryć, bywa przyjemna dla oka, więc chcemy mieć ją w pobliżu. Lecz w formie określonej, półswobodnej. Zapraszamy ją do naszych miast.

Co Ona na to? Uśmiecha się pod nosem i dumnie wkracza. Parkami, zieleńcami, skwerami, zielonymi dachami, miejskimi łąkami, zagajnikami a nawet sadami, farmami, pasiekami. Bzyczy, świergocze, wije się, korzeni, kwitnie i owocuje, rozsiewa. Czasem obgryzie wytyczone ścieżki, wyleje zielenią poza murek, zahaczy gałązką o elewację. Kiedyś wyskakiwaliśmy z kosiarką, grabiami i sekatorem. Ale ostatnio, zarażeni biofilią, przymykamy oko. Liście nie są maniakalnie grabione, a zamiast niegdysiejszych marnych trawników, kwitną łąki z hotelami dla owadów. A my obserwujemy z radosną ciekawością, jak mądrze działa ta biomachina, jeśli się jej nie przeszkadza.

BIOURBANIZM

Najciekawsze przykłady projektów biofilnych ze świata:

  • Singapur – 101 hektarów ogrodów, zaprojektowanych przez specjalistów z 24 krajów. Teren zlokalizowany nad Zatoką Marina w celu optymalnego wykorzystania naturalnych walorów środowiskowych. Specjalne konstrukcje, nazywane superdrzewami (ang. Supertrees), służą do zbierania wody deszczowej, energii słonecznej oraz kompostowania materii organicznej.
  • sfery w Seattle – kwatera główna Amazonu, gdzie pracownicy mogą zaszyć się w tropikalnej dżungli w poszukiwaniu pomysłów, relaksu lub by zgubić stres. Konstrukcja budynku inspirowana była pajęczą siecią i unerwieniem. Bogactwo gatunkowe roślin zachwyca, wprawia w niemal euforyczny nastrój, budzi chęć do życia i tworzenia.
  • Nagoya w Japonii – miasto zaprojektowano tak, by 10% przestrzeni zarastało i funkcjonowało w sposób spontaniczny, dziki i rządzony jedynie prawami natury w celu zachowania i ochrony bioróżnorodności.
  • Keskuspuisto Park w Helsinkach – zintegrowane przestrzenie zielone, ekologicznie czynne, będące nieprzerwanym pasem roślinności, łączącym miasto z pobliskim lasem.
  • Nowy York – aktualne plany zagospodarowania przestrzeni miejskiej jako priorytet obrały powszechny i łatwy dostęp do zieleni dla każdego mieszkańca miasta.

Corinna Zyska


Scroll to Top