W Krakowie działa ponad 1000 restauracji. Codziennie od strony zaplecza dostarczane są świeże warzywa i owoce. Zapełniają się talerze, sycone są aptetyty. A w kuchni piętrzą się odpadki: skórki po ziemniakach, zewnętrzne liście sałat, łupiny cebul. Lądują w koszach na śmieci z innymi resztkami lub czasem osobno, jako odpady biodegradowalne i jako takie wywożone są na wysypiska, nad którymi rybitwy zataczają coraz szersze kręgi.
Wyobraźmy sobie jednak małą zmianę (bowiem takie są źródłem tych wielkich): kompostownik w restauracji.
W każdej choć jeden. Tysiąc kompostowników. Każdy o pojemności ok. 450 litrów. Zatem nie musi być to wielka pryzma kompostowa – w końcu mieszkamy w mieście. Stosunkowo niewielkie pojemniki z tworzywa z systemem odpowietrzania, czasem również ze specjalnym wkładem, zawierającym…dżdżowinice.
Wielkością przypominają kosze na śmieci. Z tą różnicą, że o ile na śmieciu historia się kończy, to w przypadku kompostownika jego rola daje zupełnie nowy początek. Środowiska antropogeniczne by osiągnąć równowagę zaczynają się inspirować Naturą. A tam materia krąży, nie ma zerwanych łańcuchów, ślepych uliczek. Nic się nie marnuje.
Z krakowskiego punktu widzenia pojawia się także aspekt ekonomiczny – z nic nie wartych odpadów (za wywóz których należałoby jeszcze dopłacić) można uzyskać użyteczny substrat glebowy. Oczywiście, że ziemi nie da się zaserwować na talerzach (restauracje dla geofagów jeszcze nie zostały upowszechnione). Nie bezpośrednio. Ale każdy nos do interesów wyczuje to szansę oszczędności.
Wydajność kompostowników to kilka-kilkanaście litrów żyznego humusu miesięcznie. Do czego można go wykorzystać?
Office Plant od lat zajmuje się oprawą roślinną ogródków gastronomicznych. Skrzynki i donice z kwiatami, które na początku sezonu wiosna-lato dostarczane są żółtym autem do setek krakowskich restauracji zawierają „pakiet startowy” nawozów. Żadna z nich jednak nie pogardzi garścią świeżego humusu z kompostownika.
Rozłożony jako wierzchnia warstwa, poprawi właściwości fizyko-chemiczne gleby, wzbogaci mikroflorę a tym samym poprawi i przedłuży dekoracyjność roślin. Wiele restauracji, które dysponują taką możliwością jak ogródki w oficynach mogą wesprzeć nasadzenia świeżym kompostem.
Office Plant wraz z Ogrodem Łobzów wspiera akcję ogrodów smakowitych, w których również w miastach hodowane są zioła czy warzywa o ile pozwala na to przestrzeń i warunki środowiskowe. Miniaturowe wersje pomidorków, papryk, ogórków a nawet oberżyn można uprawiać w donicach na patio. Otwierają się tym samym nowe możliwości również dla branży gastronomicznej. A własny kompost w hodowli warzyw zyskuje wartość złota.
Kompost powstaje samodzielnie. Nie jest bardzo pracochłonny, nie wymaga codziennej atencji. Procesy biochemiczne postępują powoli, ale sukcesywnie. Nawet nie zorientujemy się kiedy pierwsza porcja ziemi będzie gotowa do użytku.
Pamiętajmy jednak, że nie wszystkie odpadki organiczne można wrzucać do kompostownika!
CZEGO NIE NALEŻY WRZUCAĆ DO KOMPOSTOWNIKA:
- cytrusów
- nierozdrobnionych głąbów
- łupin orzechów
- solonych lub zaprawionych ocetem warzyw
CO MOŻNA WRZUCAĆ DO KOMPOSTOWNIKA:
- skorupki z jajek
- fusy z ekspresu do kawy
- liście i torebki z herbat
- warzywa liściaste
- obierki (z ogórków, kartofli, cukinii etc.)
- resztki z warzyw i owoców
- kwiaty cięte
- skórki z bananów
Pierwsza warstwa powinna składać się z patyczków lub tektury. Ważne jest, by w miarę możliwości rozdrobnić odpady i od czasu do czasu przemieszać zawartość kompostownika. Pamiętajmy – dobry kompost nie śmierdzi. Jeśli poczujemy nieprzyjemny zapach rozpoczęła się fermentacja. Nie zniechęcajmy się. Wystarczy dodać ziemi i preparatu przyspieszającego kompostowanie, które przywrócą porządek w kompostowniku.
Wystarczy zacząć. A natura zrobi swoje. Potrzebuje tylko trochę dobrych chęci. Jak wszystko.